"Głęboki niedowład intelektualny". Warzecha bez litości dla Hennig-Kloski
W rządzie trwa burzliwa dyskusja na temat wprowadzenia w Polsce związków partnerskich i umożliwienia im przysposobienia dzieci. Lewica chce, by koalicja rządząca wypracowała konsensus i wyszła z rządowym projektem ustawy. Na drodze stoi częściowy sprzeciw PSL.
O postępach w rozmowach na temat ustawy między Lewicą a Trzecią Drogą mówiła w piątek w Polsat News minister ds. równości Katarzyna Kotula, która odbyła w tej sprawie rozmowę z Władysławem Kosiniak-Kamyszem. Jak przekazała, spotkanie było merytoryczne, a wicepremier zgodził się z nią co do części postulatów. W jej ocenie sprawa posunęła się o "mały krok do przodu".
Warzecha: Głęboki niedowład intelektualny
Głos w sprawie zabrała także minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. W rozmowie na antenie jednej ze stacji polityk Trzeciej Drogi stwierdziła, że związki partnerskie to "skok cywilizacyjny", który Polska "musi wykonać".
Publicysta "Do Rzeczy" Łukasz Warzecha nie zostawił na tym twierdzeniu suchej nitki. Dziennikarz stwierdził, że jest ono "świadectwem głębokiego niedowładu intelektualnego" minister klimatu i środowiska i to na "wielu poziomach".
"Po pierwsze – nie, dodatkowa forma związków nie ma nic wspólnego z cywilizacyjnym postępem. Po drugie – szkodliwy i absurdalny jest mit, jakoby postęp sam w sobie był dobry i korzystny tylko dlatego, że jest postępem, a więc czymś nowym. Tak absolutnie nie jest. Ba, często jest wręcz przeciwnie: nowe rozwiązania sprzyjają rozkładowi społecznemu, wzrostowi napięć i degenerują" – napisał Warzecha na swoim koncie w serwisie X.
Dalej Warzecha pyta, dlaczego Polska w ogóle miałaby wprowadzać regulacje dotyczące związków partnerskich. "Musimy, bo? Dlaczego musimy? Zmusza nas ktoś? Uzależnione jest od tego przetrwanie państwa?" – pytał. Warzecha stwierdziła, że "nic nie musimy", ponieważ kwestia związków partnerskich to "zwykła polityczna decyzja, do której stosunek jest uzależniony od wyznawanych wartości".